Jagnięcina z ogniska :)



Cześć!
Wczorajszą niedzielę spędziliśmy z Tygryskiem baaaaardzo miło!
Byliśmy w odwiedzinach u naszej koleżanki Karoliny, która zajmuję się kuchnią bezglutenową (bo ma celiakię)https://www.facebook.com/Kuchnia-Bezglutenowa-Loli-663951330377637/ oraz kuchnią tajską (bo ją kocha) http://tajlandiaodkuchni.blogspot.com/
Oprócz tego dziewczyna interesuje się i prowadzi warsztaty z kuchni Słowian.
Ponieważ ostatnio kupiłem 6 miesięczną owcę, Karolina powiedziała:
 - przywieź trochę do mnie, usmażymy ją na kamieniach w ognisku i wstawimy kociołek nad ogniskiem

Kurczaki ... w ognisku jeszcze nie smażyłem... Spakowaliśmy się z rana i pojechaliśmy. 

Rozpaliliśmy ognisko, obok drewna położyliśmy płaski kamień i czekaliśmy aż się dobrze nagrzeje. Po mniej więcej godzinie kładliśmy kawałki combru jagnięcego (tylko lekko sól + pieprz). Bez żadnego tłuszczu, na suchym, gorącym kamieniu. Prawa - lewa i gotowe. Ale to było dobre ... 

Na metalowym stelażu umieściliśmy kociołek, na dno trochę smalcu, soli, pieprzu, Karolina urwała z ogrodu kawałek lubczyku. Po podsmażeniu dodaliśmy warzywa około godziny się to gotowało. Co było w kociołku? Marchew, cukinia, papryka, bakłażan, cebula, fasolka szparagowa.

Udziec jagnięcy zaprawiliśmy jałowcem, cząbrem, solą i pieprzem i położyliśmy na grillu, obok żaru postawiony został pojemnik z wodą, żeby mięso tak nie wysychało. Dbał i pilnował o to Michał, mąż Karoliny. Gdy mięso się trochę podpiekło (po jakiejś półtorej godz.) zawinęliśmy w alufolię i Karolina urwała z ogródka gałązkę hyzopu, żeby mięso było lepsze. Następnie na jeszcze 3 godziny poszło na grilla. Po tym czasie całość została owinięta w koc i z pół godziny sobie mięso odpoczywało. Smak ... bajka ... dodatek ziół spowodował to, że w zasadzie nie był wyczuwalny charakterystyczny dla baraniny zapach. Mięso było kruche i soczyste.

Karolina, tak jak i ja prowadzi warsztaty kulinarne w Zabrzu w studiu kulinarnym Przystanek11   http://przystanek11.pl/. Polecam jej zajęcia. Dziewczyna ma wiedzę i fajny sposób przekazywania jej :)

Bardzo dobrze się zregenerowaliśmy u naszych przyjaciół, zarówno psychicznie, jak i fizycznie .Postrzelaliśmy trochę z łuku, Asia zdrzemnęła się w hamaku (bo całą noc wracała pociągiem z Szczecina do Opola z szkolenia o ketozie,  Rafała Wilka.
Jak to zawsze powtarzam mojej kochanej teściowej, jak odjeżdżam. Najadłem się, dziękuję, warto było przyjechać :D




























Etykiety: