Cześć!
Przy jednym z postów o naleśnikach gryczanych, pojawiła się sugestia, że jeszcze lepsze są racuchy gryczane. Owszem ... Asia domaga się ich codziennie :p Jemy je w zasadzie bez przerwy na kolacje od tygodnia :p Smakują
genialnie, tak-o! same, bez niczego. Jeszcze jak się lekko przypieką i zrobią chrupiące ranty, to dla mnie, już jest pełnia szczęścia i nic więcej nie potrzebuje :)
Asia sobie posmaruje kilka albo zaprawionymi czerwonymi porzeczkami, albo powidłami śliwkowymi i siedzi z taką zadowoloną minką :)
Ogromną przewagą nad naleśnikami racuchy mają dlatego, że szybko się robią. Wystarczy 30 minut i wuchta placuszków na dwie osoby gotowa!
Potrzeba na 2 porcje:
- szklanka mąki gryczanej
- szklanka ciepłej wody
- 2 szczypty soli
- 20 g drożdży (1/8 kostki)
- 1/2 łyżeczka miodu
- 5-6 łyżek smalcu
Wykonanie:
- drożdże kruszymy do miski
- dodajemy miód
- mieszamy aż się drożdże rozpuszczą
- dodajemy wodę
- dodajemy sól
- mieszamy równo rózgą
- dodajemy mąkę gryczaną
- przykrywamy pokrywką i odstawiamy na 15 minut (ja kładę obok kuchenki, tam mam najcieplej)
- mieszamy ciasto (pojawią się już bąble powietrza i lekko urośnie
- rozgrzewamy 2 łyżki smalcu na patelni (ja smażę od razu na 2 patelniach, szkoda mi czasu stać nad jedną)
- łyżką kładziemy porcję ciasta na gorący tłuszcz
- smażymy 2 min., obracamy, znowu 2 min, obracamy, znowu 2 min, obracamy, znowu 2 min.
- nakładamy na talerze i ...
Smaczniastego! :)
Uwagi:
- racuchy smakują mi też na zimno, więc można je zabrać "na drogę" ze sobą
- woda użyta do zrobienia ciasta ma być cieplejsza, niż twoja dłoń, tak ze 40 stopni żeby miała. Po co? Drożdże szybko zaczną rosnąć, nie musisz czekać godzinę, aż "ruszą" :) Ale! jak dasz gorącą wodę, to możesz zabić drożdże, więc gorącej z krany lub wrzątku nie lej :)
Etykiety: Śniadanie/Kolacja